Michael J. Fox dzielnie żył z chorobą Parkinsona przez dziesięciolecia, stawiając czoła jej wyzwaniom, stając się jednocześnie niestrudzonym orędownikiem świadomości i badań. Zdiagnozowany na początku lat 90., obecnie emerytowany aktor nigdy nie unikał dzielenia się trudnymi realiami swojej podróży — a teraz, w wieku 61 lat, przyznaje, że sprawy stają się coraz trudniejsze.
W niedawnym szczerym wywiadzie gwiazda „Powrotu do przyszłości” opowiedziała o fizycznych konsekwencjach choroby, jakie poniosła, i opowiedziała o swoich przemyśleniach na temat śmiertelności.
„Nie będę tego owijać w bawełnę — robi się coraz trudniej” — powiedział Fox. „Każdy dzień jest trochę trudniejszy, ale tak po prostu jest. Co możesz zrobić?”
Ujawnił, że łagodny guz na jego kręgosłupie wymagał operacji, co wpłynęło na jego zdolność chodzenia. Od tego czasu doznał wielu obrażeń w wyniku upadków, łamiąc ramiona, dłoń, łokieć, a nawet twarz.
„Nie umiera się na Parkinsona — umiera się z nim” — wyjaśnił. „Myślałem o tym… Nie sądzę, żebym dożył 80 lat”.
W swoim nadchodzącym dokumencie Still Fox oferuje surowy, niefiltrowany wgląd w swoje życie od czasu diagnozy, przyznając: „Ciągle odczuwam ból. Każde drżenie przypomina mini trzęsienie ziemi”. Następnie opisuje agonię nie tylko w ruchu, ale także w następującej po nim ciszy — takiej, która staje się „palącą, niewykorzystaną energią”.
Mimo wszystko Fox odmawia utraty nadziei. „Zepsułem prawie wszystko, ale ty to znosisz. Takie jest życie. Nikt ci nie daje zwrotu pieniędzy”.
Dodał, że chociaż obciążenie fizyczne i emocjonalne jest intensywne, nie stracił woli, by iść dalej. „Nigdzie się nie wybieram” – powiedział stanowczo. „W moim życiu jest jeszcze tyle rzeczy, które warto świętować”.