Gwiazda popu nie ukrywa już, że największa historia miłosna z Benem Affleckiem nie miała miejsca. Co więcej, Jennifer Lopez udzieliła ostatnio wywiadu — pierwszego po rozstaniu. Powiedziała Interview, że w końcu może być szczęśliwa sama ze sobą i nie zamierza poświęcać wszystkich swoich wysiłków na ponowne znalezienie swojej drugiej połówki.
Według Jen, nie żałuje swojego wyboru ani przez sekundę (teraz rozumiemy jaśniej, kto był inicjatorem rozstania). Co więcej, to rozstanie niemal odebrało jej życie. Piosenkarka oddała się całkowicie i bez reszty romansowi z Affleckiem, chociaż z doświadczenia poprzednich nieudanych związków mogła się już dawno nauczyć, że nie warto tego robić. „Myślę sobie: 'Dziękuję Ci, Boże. Przepraszam, że tak długo to trwało. Przepraszam, że musiałeś mi to robić tyle razy. Powinnam była się tego nauczyć dwa lub trzy razy temu. Załapałam’”, szczerze podzieliła się piosenkarka.
Nie zabrakło żartów o zbyt romantycznym myśleniu: J. Lo nie zaprzecza, że była opętana myślą o starzeniu się z kimś. Ale, jak twierdzi, to minęło. Czy jej wierzymy? A swoją drogą, jeśli pamiętacie, to właśnie romantyzowanie dosłownie wszystkiego drażniło Bena Afflecka. Aktor nie ocenił zbyt wysoko nawet filmu, który stał się dla niego głośnym wyznaniem miłości: po co, jak mówią, krzyczeć o swoich uczuciach do publiczności.
Teraz Jennifer dzieli się na „starą” i „nową” i traktuje tę pierwszą bardzo surowo, obrzucając ją wyzwiskami. Najwyraźniej jest tak wściekła, że pozwoliła sobie na słabość.