Amerykańska modelka plus-size Ashley Graham, zwolenniczka body positivity, nadal wyznaje zasadę, że „to, co naturalne, nie jest brzydkie”. Potwierdza to nowymi, odkrywczymi zdjęciami. W mediach społecznościowych modelka udostępniła serię zdjęć z niedawnego tygodnia mody w Paryżu, pokazując inną stronę świata modelingu — bez filtra. Na jednym ze zdjęć Graham pozuje w bieliźnie, która nie ukrywa licznych rozstępów na jej udach i brzuchu.
W komentarzach szybko pojawiły się pochwały na temat odwagi modelki.
„Podoba mi się, że pokazujesz, jak PRAWDA wygląda dla wielu kobiet”.
„Jesteś absolutnie piękna. Taka inspiracja dla nas wszystkich.”
„Uwielbiam to; to prawdziwe piękno” – pisali jej fani.
Warto zauważyć, że modelka nie zaakceptowała swojego nowego ciała z dnia na dzień. Ashley przyznała, że podczas ciąży z pierwszym dzieckiem — teraz czteroletnim Isaakiem — była bardzo zdenerwowana rozstępami.
„Kilka razy bardzo płakałam” – wspominała w szczerym eseju dla magazynu Glamour.
Dwa lata później, gdy była w 30. tygodniu ciąży z bliźniakami, Romanem i Malachim, „rozstępy zaczęły się rozprzestrzeniać”. Modelka rozpoczęła okres targowania się i akceptacji.
„Rozstępy zaczęły się podnosić i było oczywiste, że sięgają poza linię majtek, a potem ponad pępek. Rozmawiałam o tym z moimi położnymi. Poruszyłam ten temat z Justinem. Ciągle poruszałam ten problem z moim zespołem. Powiedziałam: 'Nie rozumiesz. Kiedyś byłam symbolem seksu, a teraz jestem maszyną do robienia dzieci z rozstępami sięgającymi do pępka. Co, do cholery, się dzieje?’ … A potem po prostu się zatrzymałam i pomyślałam: 'Do diabła z tym; to moje życie’”. Podzieliła się zdjęciem swoich rozstępów, które jej mąż porównał do drzewa życia. „Niech go Bóg błogosławi. Pomyślałam sobie: 'Okej, Ashley, dasz radę. Miałaś ich kilka; takie jest życie. Jesteś orędowniczką wszystkich typów sylwetki, więc co za różnica? To będzie wspaniały moment. Możesz się tym podzielić z innymi kobietami; to fantastyczne’”, napisała Ashley.