80-letnia babcia odmówiła remontu swojego starego domu przez 15 lat, mówiąc, że nie ma już dużo czasu. Jednak jej wnuki zaskoczyli ją. Kiedy weszła do domu, była bez słów. Płakała tylko z radości…
Tak samo postępowała z nami, odkąd pamiętam, ciągle narzekała, że nie ma dużo czasu. Cokolwiek jej oferowaliśmy, od razu odpowiadała, po co jej to, przecież niedługo jej nie będzie. Byłem smutny, kiedy mój dziadek odszedł; odszedł zupełnie młody, zaraz po pięćdziesiątce.
Na szczęście babcia, mimo że nie planuje długiego życia, stara się cieszyć życiem na całego: zawsze gdzieś znika z przyjaciółmi, nie wzbrania się przed kupnem nowego kapelusza, lubi majsterkować na działce.
Wszystko po to, aby zostawić po sobie piękne wspomnienia i dobre słowo.
Tak więc, z lamentem, dożyła swojej rocznicy. I przez 15 lat namawialiśmy ją do remontu. Najpierw nalegała, żeby wszystko było takie jak za czasów dziadka. Potem zgodziła się, że dziadek zmusiłby ją do remontu, najwyższy czas. Ale oznajmiła:
I teraz, powołując się na nowe normy i kary, namówiliśmy ją do wymiany grzejników w mieszkaniu, błagaliśmy ją, żeby jednocześnie zgodziła się na piękne podwieszane sufity i przynajmniej zrezygnowała z nowego linoleum. Błagamy babcię, żeby zaakceptowała nowe meble, ale wszystko, czego żądaliśmy, to zmiana tapet, które kiedyś nakleiła ze swoim dziadkiem. Wreszcie wystarczająco wyblakły i się łuszczą.